+48 666 9191 36
Media i Publikacje
E-przewodnik
Rękodzieło w edukacji
E-przewodnik pozaformalnych metod włączenia rękodzieła w edukację, opracowywany w ramach akredytacji Programu Erasmus+ przez Fundację Semper Art. Sfinansowane ze środków UE.
Podręcznik: Konsultant audiodeskrypcji z niepełnosprawnością wzroku
„Zawód: audiodeskryptor” zrealizowaliśmy w 2022 we współpracy z Fundacją Otwieramy Kulturę i Sztukę, skupiającą wybitnych ekspertów audiodeskrypcji oraz grupą blisko dwudziestu osób z niepełnosprawnością wzroku. Program miał badawczy i testowy charakter, sprawdzający w praktyce możliwość przygotowania osób niepełnosprawnych wzrokowo do wykonywania usług audiodeskrypcyjnych. Wnioski posłużyły do przygotowania obszernego opracowania, ze wskazówkami i poradami, dotyczącymi szkolenia osób niewidomych, ociemniałych i słabowidzących jako konsultantów audiodeskrypcji. Realizacja badań byłą równocześnie opracowaniem i przygotowaniem programu kształcenia umiejętności o bardzo szerokim zastosowaniu w życiu społecznym, zawodowym osób z niepełnosprawnościami: udostępniania treści kultury, komunikacji, upowszechnienia wiedzy i umiejętności edukacyjnych i kulturalnych.
Echolokacja - ukryta zdolność człowieka?
Audiodeskrypacka teatralna
Arcydzieła oglądane dotykiem
Do 27 lutego 2022 r. w Muzeum Sztuki w Łodzi możemy oglądać prace m.in. Marcela Duchampa, Kazimierza Malewicza, Pieta Mondriana, Pabla Picassa, Wassilego Kandinskego. Jak czytamy w materiałach zamieszczonych na stronie muzeum, „Wystawa »Awangardowe muzeum« to pierwszy na świecie projekt pozwalający równolegle prześledzić historię czterech niezwykłych inicjatyw: rosyjskiej sieci Muzeów Kultury Artystycznej, hanowerskiego Kabinett der Abstrakten, założonego w Nowym Jorku Société Anonyme Inc. oraz powstałej w Łodzi Międzynarodowej Kolekcji Sztuki Nowoczesnej grupy a.r. Za wszystkimi stali artyści, których łączyła niechęć do muzeów rozumianych jako świątynie służące kultywowaniu przeszłości. Działając niezależnie od siebie, starali się wypracować nową formułę, dzięki której muzeum miało się stać laboratorium nowej sztuki i nowych sposobów obcowania z nią”*. Sama wystawa także umożliwia niestandardowe obcowanie z pięcioma prezentowanymi na niej dziełami – można je nie tylko oglądać, ale też ich dotykać, prezentowane są bowiem ich kopie w formie tyflografik wykonanych metodą druku strukturalnego. O projekcie tym rozmawiamy z osobami najbardziej zaangażowanymi w jego realizację: Katarzyną Mądrzycką-Adamczyk, koordynatorką dostępności, i Magdaleną Rutkowską, konsultantką audiodeskrypcji, tyflomap i oferty dla osób niewidomych z Muzeum Sztuki w Łodzi, Karoliną Banaszkiewicz-Badurą, twórczynią tyflografik, oraz Łukaszem Jakubowskim, specjalistą ds. technicznych i DTP w firmie SCORPIO, która tyflografiki wydrukowała.
http://www.swiatdruku.eu/Archiwum/Rok-2021/12-2021/Arcydziela-ogladane-dotykiem
25.12.2011.
Zapraszam do wysuchania audycji "Między nami zwierzętami"
28.06.2011.
Psi masaż na zdrowie - wywiad na portalu cafeanimal.pl - autor Anna Tatka
Jeszcze kilka lat temu na właściciela, który fundował psu masaż patrzono jak
na dziwaka, który nie ma, co robić z pieniędzmi. Fizjoterapia zwierząt traktowana
była na równi z kupnem obroży wysadzanej diamentami. Uważano ją za zbędny luksus
W zbawienny wpływ masażu na zdrowie i kondycję zwierząt wierzyli za to weterynarze i nie pomylili się. Dzisiaj ta forma leczenia staje się coraz bardziej popularna, także w naszym kraju, przynosząc nieocenione korzyści dla samopoczucia naszych podopiecznych. O tajnikach zwierzęcego masażu leczniczego i relaksacyjnego opowiada Magdalena Rutkowska, która od ośmiu lat zajmuje się zwierzęcą fizjoterapią.
Skąd pomysł, by masaż był stosowany w leczeniu zwierząt?
- Masaż jest najstarszą metodą fizjoterapii. Wywodzi się z Indii i Chin, gdzie stanowił naturalną metodę leczenia ludzi. Znany był również starożytnym Grekom i Rzymianom. Masaż zwierząt też nie jest czymś zupełnie nowym. W Indiach zabiegowi temu poddawano małpy pracujące przy zbiorach owoców. Stosowano go potem również do rozgrzewania mięśni psów wyścigowych oraz koni. Upowszechnienie fizjoterapii (w tym masażu) w medycynie weterynaryjnej nastąpiło pod koniec XX wieku w Stanach Zjednoczonych. W Polsce ta metoda jest jeszcze mało popularna choć... z roku na rok przybywa jej zwolenników.
Czym różni się masowanie zwierzęcia od masowania człowieka?
- Pies lub kot nie powie, co go boli, jak wolałby się ułożyć, żeby było mu wygodnie. Dlatego trzeba być ostrożnym i czujnym. Zwracać uwagę na reakcje zwierzęcia i dostosowywać do nich siłę i rodzaj nacisku. Różnice są też czysto biologiczne. Zwierzęta mają intensywnie owłosioną skórę. Dlatego należy je masować w ściśle określony sposób. To znaczy przesuwać dłoń - bez odrywania - razem ze skórą i wykonywać ruchy trochę pod innym kątem niż u człowieka. To zapobiega wywołaniu zapalenia mieszków włosowych. Jest jeszcze jedna, zasadnicza różnica. Psa lub kota nie da się oszukać fałszywym uśmiechem. Od razu wyczuje, że jesteśmy zdenerwowani lub smutni, a to może wywołać u niego lęk przed zabiegiem. Dlatego, nawet gdy mam bardzo zły dzień, dla dobra moich pacjentów, zostawiam humory w domu i masaż zaczynam zrelaksowana.
Takie podejście na pewno dobrze wpływa na pacjentów.
- Większość zwierząt bardzo dobrze odbiera moje zabiegi. Cieszą się, gdy przychodzą. Dzielnie znoszą leżenie w jednej pozycji, czasem nawet dłużej niż pół godziny. Zdarza się, że zasypiają w trakcie masażu. To znak, że są odprężone i spokojne. Niektóre za dobre sprawowanie żądają smakołyku. Często właściciele są wręcz zdziwieni, że ich zwierzaki są takie grzeczne, zwłaszcza, że weterynarzowi nie dawały się nawet dotknąć. Cieszę się, że mam na zwierzęta taki pozytywny wpływ.
A jak to wygląda z medycznego punktu widzenia? Jakie korzyści płyną z masażu?
- Masaż pobudza krążenie krwi i chłonki (limfy - przyp. aut.) poprawiając natlenienie oraz odżywianie wszystkich tkanek i układów. Wspiera procesy regeneracyjne w obrębie całego organizmu. Przyspiesza także przemianę materii, jest więc wskazany dla zwierząt z nadwagą. Ponadto uelastycznia i wzmacnia więzadła, ścięgna, torebki stawowe, pomagając zachować ruchomość także starszym zwierzętom. Spowalnia i zatrzymuje procesy zwyrodnieniowe oraz im zapobiega zwiększając sprawność na wiele lat. Masaż wzmacnia i uelastycznia mięśnie oraz pomaga zmniejszyć ból.
Jakie zwierzaki korzystają z dobrodziejstw masażu?
- Do moich pacjentów należą zwierzęta przewlekle chore, wiekowe i po wypadkach. Masaż pomaga im szybciej dojść do zdrowia. Jest to także dobry sposób na zdiagnozowanie choroby. Pozwala precyzyjnie określić, w którym stawie, mięśniu, ścięgnie coś jest nie gra. Dlatego weterynarze, zanim zlecą zdjęcie rentgenowskie odsyłają zwierzaki do mnie, żebym wskazała im, co mają prześwietlić.
Słyszałam, że masaż pozwala ograniczyć ilość leków, a nawet uniknąć operacji.
- U ponad 90 proc. pacjentów z różnymi problemami ortopedycznymi i neurologicznymi udało się przywrócić pierwotną sprawność lub osiągnąć wyraźną poprawę. W przypadku przewlekłych i ciężkich chorób, zwłaszcza u zwierzęcych seniorów, masaż zredukował ból, zwiększył ruchomość stawów i kończyn, a tym samym poprawił samopoczucie zwierząt. Parę razy byłam świadkiem medycznego cudu. Pies, któremu weterynarze nie dawali szans na to, że będzie chodził odzyskiwał sprawność. Były też trudne momenty. Czasami zwierzę trafiało do mnie zbyt późno, żebym mogła mu pomóc.
Czy istnieją jakieś przeciwwskazania do stosowania tej metody leczenia?
- Przed wizytą u masażysty konieczna jest zgoda lekarza weterynarii. Do zabiegu nie kwalifikują się m.in.: zwierzęta z gorączką, krwotokami, zakaźnymi chorobami skóry, ostrymi stanami zapalnymi, suczki w ciąży. Trzeba również pamiętać, że każde zwierzę może zareagować na masaż inaczej. Dlatego przed zabiegiem zawsze robię staranny wywiad, sprawdzam w jakiej kondycji jest pacjent. Proszę także właścicieli o to, aby obserwowali zachowanie zwierzęcia po zabiegu.
Co powinno cechować zwierzęcego masażystę?
- Przede wszystkim cierpliwość i wyrozumiałość. Zwierzę, zwłaszcza na początku terapii może być nieufne lub zachowywać się agresywnie w obliczu nowej, nieznanej sytuacji. Trzeba umieć dostosować się do potrzeb pacjenta. Masaż większych psów odbywa się na podłodze (mniejsze do 15 kg kładę na specjalnym stole). Najwygodniej jest masować, gdy zwierzę leży prosto (tzw. pozycja na sfinksa). Niekiedy to ułożenie sprawia pacjentowi ból. Leży więc na boku, a ja wyginam się jak umiem, żeby wymasować mu grzbiet. Czasami dosłownie leżę obok zwierzaka. Wszystko po to, aby jemu było wygodnie i, aby masaż był zrobiony precyzyjnie.
Czy tylko zawodowy masażysta może wykonywać zabieg?
- Niekoniecznie. Właściciel może sam nauczyć się masować swojego zwierzaka. Specjalny kurs przygotowawczy trwa ok. 5 godzin i jest dostosowany do konkretnego przypadku oraz opracowany pod kątem zdolności manualnych właściciela. Wprawdzie zaliczenie kursu absolutnie nie uprawnia do wykonywania zawodu masażysty, ale gwarantuje, że praktykując na własnym psie nie zrobi mu się krzywdy.
Rozmawiała Anna Tatka
01.04.2011
Artykuł - Express ilustrowany 2011-04-01 tekst: Magdalena Grochowalska
Magda Rutkowska jest niewidoma, ale ma złote ręce. Dzięki jej masażom nawet najbardziej pokrzywdzone przez los czworonogi odzyskują sprawność.
Przez przypadek ratuje życie
Magdalena nie widzi od 6. roku życia. Nigdy nie była jednak pogodzona ze swym losem, prowadziła aktywne życie, walczyła o godne miejsce dla siebie. - Chciałam żyć samodzielnie i pracować, więc skończyłam technikum masażu. To był jedyny zawód, który w tym czasie mogły wykonywać osoby niewidome - opowiada. - Bardzo męczył mnie jednak kontakt z wiecznie narzekającymi pacjentami. Bardzo kochałam natomiast zwierzęta i żal mi było, że nikt nie zajmuje się ich rehabilitacją. Dziewczyna nawiązała kontakt z weterynarzami i pod ich kierunkiem zaczęła opracowywać własną, innowacyjną technikę masażu psów. Pod dotykiem jej rąk sparaliżowane czworonogi, często po wypadkach zaczynały odzyskiwać sprawność. W ciągu ośmiu lat pracy przywróciła sprawność setkom stworzeń.
Smakołyk dla niegrzecznych
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Jaki jesteś ładny... – każdy zabieg Magda zaczyna od uspokojenia przestraszonego psa. Aby się jeszcze bardziej wyluzował, podtyka mu pod nos ulubiony smakołyk. Dziewczyna cierpliwie tłumaczy właścicielowi, na czym polega zabieg i jakich efektów może się spodziewać. A bywają różne. Zdarza się, że przynoszą tylko niewielką poprawę, ale i cuda się zdarzają. Tak jak w przypadku psa, który wskutek choroby przestał chodzić. Magda miała mu ulżyć w cierpieniu, a tymczasem zwierzę odzyskało sprawność. Bywa, że na nogi stają psiaki, które nie chodziły przez kilka lat.
Siłaczka
Masaż leczniczy zwierząt różni się od zabiegów na ludziach. Wymaga większej precyzji, wrażliwości dotykowej i nieco innej techniki. Wrażliwość dłoni zastępuje wywiad z pacjentem. Zwierzę nie powie, co go boli, więc trzeba zwracać uwagę na najdrobniejsze różnice w napięciu mięśni. Masażystka musi też mieć bardzo silne ręce. – Przeprowadzam od kilku do kilkunastu zabiegów dziennie. Każdy trwa ok. pół godziny, ale żeby przyniósł efekty, potrzeba sporej siły – zdradza Magdalena Rutkowska. – Poza tym często psy są bardzo duże i ciężkie. Przy poważniejszych schorzeniach czas rehabilitacji przedłuża się do 50 minut. Dla właściciela to czasem poważny wydatek. Jeden zabieg kosztuje 30 zł (w domu pacjenta 50 zł). Ale posiadacze zwierząt są gotowi poświęcić wiele dla pupila. Oprócz psów Magda przywracała też sprawność kotom, tchórzofretkom, a nawet świnkom morskim i królikowi.
Na zespół końskiego ogona
Weterynarze przyznają, że masaż leczniczy oraz odpowiednie ćwiczenia dają doskonałe efekty w leczeniu wielu schorzeń ortopedycznych i neurologicznych. Pomagają przy wadach wrodzonych, dysplazji stawu biodrowego, dyskopatii, przewlekłych stanach zapalnych. Zabiegi Magdy przynoszą ulgę w ponad trzydziestu różnych chorobach i niedyspozycjach. Jej pacjenci cierpią często na zespół końskiego ogona (choroba spowodowana uciskiem na nerwy rdzeniowe), syndrom chwiejności, porażenia, niedowłady, rozszczep kręgosłupa, chorobę Legga-Calvego-Perthesa (martwica kości udowej), zwichnięcia, przewlekłe stany zapalne stawów i mięśni, przykurcze, zaniki mięśni, zrosty poiniekcyjne i pooperacyjne. Przywraca też kondycję psom... uprawiającym sport. Swojemu przewodnikowi, owczarkowi niemieckiemu o imieniu Guardian również robi masaż, relaksacyjny, bo... poprawia mu humor!
Magdalena Grochowalska
Zapraszam do wysłuchania audycji na temat masażu leczniczego zwierząt
26.05.2011.
Meet MAGDALENA RUTKOWSKA:
ARTISI Q&A 21 lutego 2016
"The world is what you believe it is" says Polish artist, Magdalena Rutkowska. Magdalena lost her sight completely when she was six. Yet she has never given up on fulfilling her dreams and achieving her goals. She came from Poland to Northern Ireland not that tong ago, but has already set up her own Ike Studio, where she creates amazing 3D art pictures She believes that everything in lite happens for a reason and is an incurable optimist. Interview by Andrea Dymus
How bas your fłfe changed since you came to Northern Irełand?
At the beginning it wasn't easy to live in a foreign country. But I always get by, whatever the circumstances, so after a few months I went to a local college to improve my English. Unfortunately the blind and they completely misunderstood my needs so after a couple of weeks I had to quit I needed to find myself something to do. My partner started bringing home colourful strips of paper from bis workplace. It gave me the idea to mąkę art out of them. That’s how my 3D an adventure started.
Do you consider art to be your job?
Art is my job, but it is also a passion. I can create beautiful things, express feelings, emotions and ideas, or just show other people that the world is interesting. I'm pleased to give people the joy of watching and touching my pictures. Creating these artworks and crafts is also a way of showing people that blind artists can also be very creative, with very attractive and highly desirable items. But it is also my way of engaging with the sighted community and integrating with locals and Polish here in Northern Ireland.
It must be extremely difficult for you to create such beautiful pictures. How are they done?
I can still remember what colours, objects, flowers and animals look like. Sometimes when I don't know what an object looks like, my partner gives me a description or prints it on the special paper to help me visualise it. My pictures are created on canvas or thick cardboard. To create the shapes I use strips of paper, as well as openwork elements. They have different lengths, widths, weights, textures and colours. By twisting, folding and curling the paper strips with my fingers, I can reproduce the shapes and forms I have created in my imagination in the first place. The strips are immediately glued together or bonded to the background.
What inspires you, how do you think of these pictures?
My greatest inspiration is nature, which influences my use of a vibrant and expressive set of colour ranges. It is a bit difficult to explain how my emotions can be seen as artworks but they are a visual and tactile expression of some of the feelings I experience everyday. I also see various projects in my sleep, long before I get the opportunity to do so many of these images. My memory and imagination, combined with my manual skills, allow me to create various types of arts and crafts, that I do at Ike Studio.
What does Ike mean?
IKE is a name taken from the Hawaiian Huna philosophy, whose first principle is IKE (pronounced ee-kay), meaning “The world is what you believe it is”.
Where are you showing your works?
Well, at the beginning they were only occasional cards, I was selling online and to my friends. Then I decided to create something bigger and that’s how my adventure with pictures on canvas and in fi-ames began. I have had two exhibitions. The first one was in Lisburn. My works were later shown for the second time during Polish Cultural Week 2015 in the Falls Road Library. Thanks to that festival I received an invitation to four more libraries, who want to exhibit my works.
But 3D art is not the only thing you do. You are also an animal massage therapist?
I have been an animal massage therapist since 2003, and for the first nine years I worked with veterinary surgeons from Poland. My patients are mostly dogs and cats, but here in Northern Ireland I have an exciting. I also volunteer for a German Shepard Rescue Organisation, which gives me opportunity to speak to dog owners about the massage and its advantages.
You are a very busy woman, despite your loss anyone and that you have blended perfectly In the local community. ..
Having no sight is a big hurdle in life, but the other senses, especially touch and hearing, allow me to function quite normally. Also my English has improved greatly, so I am more confident while the same things others do. I like reading audio books and listening to music. I'm interested in art, news from the world of science, zoology, archaeology, ethnology and history. Obtaining information is very easy for me with my iPhone and computer using Voice Over. The technology available 'for the blind is essential for me. But yes, I can do nearly anything that any other person would. And I don't ever want to be dependent on someone or feel useless in life!
W tym dziale prezentujemy naszym czytelnikom ciekawe osoby, żyjące w Irlandii Północnej. Spośród 20 pytań, nasz rozmówca wybiera 5 i odpowiada na nie. Zapraszamy do lektury
l. Lektura
Może dla niektórych to zaskakująca informacja, ale niewidomi są często wręcz nałogowymi czytelnikami. Ja jestem właśnie takim przypadkiem. Oczywiście tradycyjnie drukowane książki sę dla mnie niedostępne, ale obecnie wydawanych jest mnóstwo e-booków i audiobooków, więc mam w czym wybierać. Kiedyś słuchałam książek nagrywanych na kasetach magnetofonowych, ale przede wszystkim spędzałam wiele godzin przy komputerze, skanując stronę po stronie. Potem tekst był rozpoznawany przez program i odczytywany syntezatorem mowy.
Co to były za książki? Oczywiście różne podręczniki do nauki, bo z ich dostępnością były i są problemy, ale tym sposobem 10 nr 11 (52) listopad 2015 przygotowywałam sobie także czytelnicze smakołyki, w większości z fantasy i science-fiction. Pamiętam ogromny entuzjazm z jakim skanowałam kolejne tomy Sagi o Wiedźminie, mojego ukochanego autora. Wydawnictwo wypuściło tak słabo sklejony nakład, że kartki wypadały przy normalnym użytkowaniu, a podczas ska nowa nią po prostu zdejmowałam kolejne strony i zaścielałam pokój. Miałam więc dzieła Andrzeja Sapkowskiego w wersji jednorazowej, czyli do położenia na skaner Znajomi już nie mogli pożyczyć książek w rozsypce. Musieli sobie kupić nowe.
2. Gotowanie
Uwielbiam gotować, eksperymentować, odkrywać nowe zapachy, smaki, produkty. Jestem weganką, więc zwracam szczególną uwagę na to co przygotowuję. Tak, da się jeść smacznie, zdrowo i w sposób bardzo urozmaicony, a do tego wystarczy trochę wysiłku i nie trzeba wydawać majątku. Moja mama twierdzi, że kobiety w naszej rodzinie wyrażają miłość poprzez pasienie swojego mężczyzny. Ja dołożyłam do tego drugą część, czyli że zbyt szczupły mężczyzna przynosi wstyd kobiecie gotującej w domu. Gotować uczyłam się sama i dzięki temu nigdy nie czułam się ograniczona tym, że coś musi być zrobione tylko tak, nie inaczej Podobno to rzadkość, ale przyprawy i zioła dobieram zawsze wyłącznie na węch. Nie muszę i nie lubię nawet niczego próbować zanim nie jest gotowe. Mam pełną szafkę przeróżnych przypraw. Sama też je mielę, rozdrabniam i ł^czę w mieszanki do konkretnych potraw.
3. Życiowe motto
Wszystko jest po coś! To nie bierna wiara w przeznaczenie, siłę wyższą, c2yjak kto woli, ale głębokie przekonanie o tym, że potrzebujemy wielu doświadczeń, tych dobrych i złych, aby się rozwijać, wzmacniać, stawać lepszym i szczęśliwszym człowiekiem. Takie założenie nie zwalnia z odpowiedzialności za swoje życie i postępowanie, jedynie ułatwia szukanie rozwiązań nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Jestem niewidoma i to mocno ogranicza możliwości tzw. normalnego funkcjonowania, pracy, realizacji swoich pasji. Kto jednak wie, czy gdybym w dzieciństwie nie straciła wzroku to czy wymyśliłabym swój zawód i pomagała tak wielu zwierzętami? Czy w ogóle odkryłabym w sobie potrzebę bycia pożyteczne, co jest oczywiste kiedy w jakimś stopniu muszę korzystać z pomocy innych, więc naturalnie pragnę być również przydatna. Znacie powiedzenie o tym. że z każdej sytuacji są 3 wyjścia: drzwi, okno i komin? Czasem jeszcze warto spróbować zrobić podkop lub przeniknąć przez ścianę i jeśli mocno tego chcemy, to się udaje.
4. Pies czy kot?
Pies, kot. koń J inne zwierzęta. Od 2003 roku jestem masażystką zwierzęt. Przez moje ręce przeszło kilka tysięcy pacjentów urazach, z wrodzonymi wadami, cierpięce z powodu chorób wieku podeszłego. Generalnie są to problemy ortopedyczne i neurologiczne. To moja praca zawodowa, ale także największa życiowa pasja. Ludzie śmieję się, że najłatwiej fotografować mnie podczas masażu, bo od razu widać, że jestem szczęśliwa i nie muszę się sztucznie uśmiechać, żeby dobrze wyjść na zdjęciach Część zabiegów wykonuję bezpłatnie, bo bezdomne zwierzaki w schroniskach też potrzebują rehabilitacji. Moją ukochaną rasą psa jest owczarek niemiecki. Jedno takie cudo na łapach jest moim psem przewodnikiem, a jednocześnie najlepszym przyjacielem.
5. Marzenia są po to, by marzyć czy żeby je spełniać?
Żeby je spełniać. Często nawet trudno mi określić czy coś jest jeszcze marzeniem, czy już planem, bo jeśli czegoś pragnę natychmiast zaczynam się zastanawiać, co muszę zrobić, aby to osiągnąć. Oczywiście, nie wszystko na raz i nie wszystko wytrzymuje próbę czasu, ale zawsze mam jakiś cel do którego dążę j to mi daje siłę. Emigracja nie była moim marzeniem, nawet nie moim pomysłem. ale przecież wszystko jest po coś".
Po przyjeździe do Irlandii Północnej nie miałam z kim współpracować, bo lokalni weterynarze nie byli zainteresowani moimi usługami. Pacjentów było więc o wiele mniej niż w Polsce i chociaż bardzo lubię zajmować się domem chciałam czegoś więcej. Wtedy właśnie rozpoczęła się moja przygoda z tworzeniem trójwymiarowych obrazów. Już wcześniej myślałam, żeby realizować się artystycznie, plastycznie, ale Jakoś nie znajdowałam na to czasu, Zawsze było coś pilniejszego, przede wszystkim praca zawodowa.
Kiedy już powstały pierwsze prace okazało się, że ludzie chcą je kupować, więc otworzyłam działalność. Ponieważ nie chciałam zatrzymywać się na robieniu małych obrazków i trójwymiarowych kartek, zaczęłam przygotowywać większe, ambitniejsze prace, od razu z przeznaczeniem na wystawy. I proszę bardzo, już udało się zorganizować dwie wystawy, w tym jedną w ramach Tygodnia Kultury Polskiej, a kolejne cztery są zaplanowane. Warto marzyć i spełniać te marzenia. To naprawdę uszczęśliwia.
Magdalena Rutkowska mieszka w Irlandii Północnej, gdzie założyła firmę Ike Studio. Ike to pierwsza zasada hawajskiej filozofii Huny, która mówi że świat jest taki jakim go widzisz, za jaki go uważasz. Ten pogląd jest jej bardzo bliski. Uważa, że mamy ogromny wpływ na rzeczywistość wokół nas, na nasze życie l świat. Sztuka stała się dla mnie jedne z dróg do integracji z ludźmi widzącymi. Jestem niewidoma od szóstego roku życia, ale pamiętam wiele barw, odcieni, kształtów. co pozwala mi tworzyć prace w których kolory, przejścia i kontrasty pełnia ważną rolę. Moje trójwymiarowe obrazy to prace o tematach związanych silnie z naturę. Motyle, kwiaty, liście, drzewa, kompozycje florystyczne. Tworzę także obrazy abstrakcyjne, wyrażające moje emocje, myśli i poglądy." Od 2003 roku Magdalena zajmuje się także masażem leczniczym zwierząt i współpracuje z wieloma lekarzami weterynarii.
“Always painting, always working” was probably the first few words she said to me during our conversation. Magdalena Rutkowska runs Ike Studio from her home in Northern Ireland. Ike is a name taken from the Hawaiian Huna philosophy, whose first principle is Ike (pronounced ee-kay), meaning “The world is what you think it is”.
Viewing Magdalena’s artworks, you notice a plethora of works including paintings, crafts, home decor, Office decor and greetings cards. These works have an influence directly from nature, and visually expressed in various designs ranging from national flags all the way to various Abstractions. But because of the way Magdalena perceives and executes some of the designs, she sometimes wonders if the images she creates or works on even exists in nature.
Her greatest inspiration is nature, which influences her use of a vibrant and expressive set of colour ranges. The depictions she works in reveals her dexterity for detail; detail which is even more astonishing when you realize that Magdalena has been totally blind from the age of 6 years. She has no retina in her eyes and though having no sight presents several immense challenges in her life, she is determined to live a life as full and as rich as is possible, exploring her other senses, especially the sense of touch and hearing, to give her this ability.
These are images of my emotions.” – Magdalena Rutkowska
M.R.: It is a bit difficult to explain how my emotions can be seen as artworks but they are a visual and tactile expression of some of the feelings i experience daily. I perceive a lot of images of flowers and trees and of other nature influences.
Back in Poland where i am originally from, i lived around beautiful forests, and this early experience still continues to inspire my love for nature. This influence causes me to see various projects in my sleep, long before i get the opportunity to do anything with it. I often wake up wanting to create so many of these images. My memory and Imagination, combined with my manual skills, allows me to create various types of arts and crafts. I use my visual memory of colours, shades and shapes to put together the different ideas. For me, every letter of the word has a colour code.
"I know my paintings also help a lot of people externalize and overcome their problems.” – Magdalena Rutkowska
M.R.: One of the projects i did some months ago was done making small pictures with 4 paintings of flowers, and the client then came back wanting even bigger paintings. I had to find a way to replicate that idea to a bigger canvas space.
Every colour i intended to use in that colour palette was placed in a box. I needed to remember where each colour was and to do this, i placed each of them in particular boxes and coded every box. I now have at least 20 boxes. I placed bright yellow in one box, darker yellow in the next one, warmer colour in the following one, and the next one had fuchsia, and so on.
It is important to me that i remember which colours i have used, and in what order, as this helps me have control of the colour scheme or any pattern i am creating. But this also means i have to keep and maintain a huge level of concentration.
M.R.: It usually take a lot of time to put together and make my artworks. My most popular technique is the Quilling paper method. By building the outlines of paper, i devise various ways of filling to form the shapes required. This helps me create decorative and 3-Dimensional designs, many of which are popular for Home and Office decor.
I use strips of paper that are rolled, shaped and glued together, and reproduce the needed shapes by twisting and curling the paper strips with my fingers. They are then bonded on the canvas or background cardboard. I have 16 different categories listed on my website.
Creating these artworks and crafts is also a way of showing people that blind artists can also be very creative, with very attractive and highly desirable items. But it is also my way of engaging with the sighted community and it will be great and i will appreciate it if people can enjoy my creative talents as much as i do. I love nature and in return nature has given me a positive approach to life.
Przyjechałam wiosną 2012 r..
Mój partner mnie do tego namówił. On chciał mieszkać w Wielkiej Brytanii, więc wspólnie zrealizowaliśmy to marzenie.
Przygotowałam się do wyjazdu. Sporo czytałam, rozmawiałam z ludźmi, dlatego nic mnie jakoś szczególnie nie zaskoczyło i nie rozczarowało. Największym problemem była bariera językowa. W Polsce nie uczyłam się angielskiego. Szkoły językowe odmawiały przyjęcia niewidomej. Tu zaczęłam się uczyć sama, korzystając z materiałów dostępnych w Internecie, a jest ich sporo, chociaż kursy online są w większości niedostępne dla niewidomych. Programu w college’u też nie udało się dostosować, na co liczyłam. Obecnie radzę sobie coraz lepiej, przygotowuję się do ważnych rozmów w urzędach, itp. Teksty na mojej stronie internetowej też pisałam sama, czyli jak człowiek musi, to się wszystkiego nauczy. Wciąż brakuje mi słów, robię błędy i mam problemy ze zrozumieniem i konstruowaniem płynnych długich wypowiedzi, ale jest coraz lepiej i strach jest trochę mniejszy. Moja przygoda ze sztuką zaczęła się dość przypadkowo. Wiedziałam, że mam zdolności plastyczne, kiedyś rzeźbiłam w glinie, robiłam kwiaty z rafii, obrazy z użyciem tkanin, itd. W Polsce zawodowo jednak zajmowałam się całkiem czym innym - masażem leczniczym zwierząt. Na pomysł tworzenia trójwymiarowych obrazów wpadłam już tutaj, bawiąc się paskami papieru, które zostały po przycinaniu wydruków na gilotynie. Nagle okazało się że to świetny materiał do tworzenia różnych kształtów. Jednymz pierwszych eksperymentów jest papierowy smok. Potem zaczęłam przyklejać motywy na kartonie. Wprowadzałam nowe elementy, zaczęłam używać różnych narzędzi, np. zwijaków i grzebieni. Kolejnym etapem stały się obrazy na płótnach i te lubię najbardziej. Ponieważ ludzie chcieli kupować moje prace, otworzyłam firmę i sklepik ze sztuką na mojej stronie internetowej.
Spotkałam tu wielu wspaniałych ludzi różnych narodowości. Nie lubię uogólnień, zwłaszcza tych negatywnych.
Nie planuję powrotu do Polski. Chcę rozwijać się jako artystka, szukać nowych rozwiązań i oczywiście perfekcyjnie nauczyć się angielskiego. Jeżeli wyjadę z UK , to na pewno do jakiegoś słonecznego kraju, bo bardzo brak mi słońca, ciepła i upalnego lata, a ciągły deszcz, wiatr i zimno strasznie mnie dołują. Całe szczęście mój partner wspiera mnie we wszystkim, co robię. Wiem też, że moja praca ma sens i mogę osiągnąć sukces. Poza tym jak można nie być optymistą, kiedy ma się najcudowniejszego psa na świecie?
Wzory tworzę z dość grubego i elastycznego papieru, pociętego na długie paski. Zwijam je, zginam, sklejam, robię elementy ażurowe, modeluję w palcach. Często najpierw buduję kontury, potem robię wypełnienie, ale nie zawsze tak jest. Gotowe papierowe elementy przyklejam na płótnie lub sztywnym kartonie. Posługuję się m.in. techniką quilling, ale o tym dowiedziałam się przypadkowo. Nigdy się tego nie uczyłam.
Do flagi brytyjskiej i koniczyny irlandzkiej potrzebowałam wzorca. Jeśli chodzi o inne prace, są faktycznie dziełami wyobraźni.
Rzeczywiście pamiętam wiele rzeczy, aż zaskakująco dużo biorąc pod uwagę że tak wcześnie straciłam wzrok. To bardzo mi pomaga w tworzeniu. Oczywiście nie odtwarzam dokładnie zapamiętanych obrazów, lecz na ich podstawie tworzę nowe. Inspiracji dostarcza mi także wszystko to, co mogę odbierać innymi zmysłami. Dotyk jest najważniejszym i najlepszym z moich zmysłów. On pomaga mi nie tylko poznawać świat, ale i tworzyć projekty wymagające dużej precyzji.
Kocham prace na dużych formatach, ale ze względu na technikę wykonania muszą powstawać na poziomo ułożonym płótnie, a w praktyce są to godziny klęczenia na podłodze, bo nie mam póki co takiej dużej pracowni z odpowiednim stołem. Mniejsze formaty mieszczą się na biurku, więc po prostu wygodniej jest mi pracować.
Obecnie tylko sporadycznie się tym zajmuje, ponieważ trudno jest znaleźć czas na wszystko i zaangażować się w pełni w tak różnych dziedzinach jak masaż leczniczy zwierząt i tworzenie trójwymiarowych obrazów. W Polsce rehabilitacja zwierząt była moim podstawowym zajęciem, a do tej pory pozostaje ogromną pasją. Psy, koty i inne zwierzaki są bardzo wdzięcznymi pacjentami. Wyjeżdżając z kraju przygotowałam do pracy uczennicę, która przejęła pacjentów i moją stronę internetową, gdzie do tej pory można poczytać więcej na ten temat. www.leczeniezwierzat.pl
Tak, jestem wegetarianką i to już ponad połowę mojego życia. Przez większość tego czasu byłam weganką, ale zdecydowałam się na kuchenny kompromis z moim partnerem. On przestał jeść mięso, ja wróciłam do wersji vege z jajkami i produktami mlecznymi. W Polsce i w Irlandii Północnej można komponować naprawdę wspaniałe dania, a przypuszczam że we Włoszech wachlarz możliwości tylko się poszerzy. W najbliższej przyszłości planuję stworzyć blog z moimi propozycjami kulinarnymi, również z daniami kuchni włoskiej, która jest prawdziwą kopalnią smakowitości.
Rozważam przeprowadzkę na południe Europy, a Włochy są jednym z miejsc które biorę pod uwagę. Irlandia Północna jest wspaniałym krajem, ale nie mogę dojść do porozumienia z tutejszą pogodą. Tęsknię za słońcem i ciepłem. Podoba mi się życie na wsi, miasto mnie męczy.
Planuję zamieszkać gdzieś na prowincji, byle był dostęp do internetu i w miarę wygodny dojazd do miasta. Mam już kilka pomysłów, ale ciągle szukam, czytam, rozmawiam z ludźmi. Każdą przeprowadzkę do innego kraju trzeba dobrze przygotować, a tu dochodzi jeszcze nauka kolejnego języka.
Oczywiście kontakt z innymi artystami jest dla mnie bardzo ważny i inspirujący. Chciałabym poznać osoby które mieszkają i tworzą we Włoszech. Porównać doświadczenia, skorzystać z rad.
Jeśli chodzi o polskie stowarzyszenia i instytucje wspierające artystów w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, trudno mi coś na ten temat powiedzieć. Żadna z tych organizacji nie odpowiedziała na moje maile. Nie mam szczególnych oczekiwań, nie proszę nikogo o finansowanie mojej działalności. Pracowałam społecznie i wiem, że to często bardzo trudne. Wiem jednak też, że jeśli jest wola działania to zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie. Nasz wywiad jest tego doskonałym przykładem, bo dzięki niemu mogę spopularyzować swoją sztukę w internecie, na czym mi bardzo zależy.
To prawda, jestem uparta w dążeniu do swoich celów. Jak każdy mam chwile załamania, kiedy wątpię w sens wszystkiego, ale potem biorę się w garść i idę naprzód. Myślę że to wrodzona zawziętość, dodatkowo zahartowana trudnościami życiowymi, których już sam brak wzroku dostarcza mnóstwo. Poza tym to czysty racjonalizm. Z siedzenia i płakania nad złym losem nie wyniknie żadna korzyść.
Dziękuję za życzenia. Pani i wszystkim czytelnikom również życzę realizacji wszelkich, nawet tych pozornie niemożliwych planów. Ja po prostu przekształcam marzenia w plany, a te realizuję i to na prawdę działa.
W dzisiejszej odsłonie naszej akcji pn. „Tworzymy w domu” dziś wizyta u Magdalena Rutkowska ❤️. Działalność artystyczną Magda rozpoczęła w 2013 roku, na emigracji w UK. W kolejnych latach prezentowała swoje prace na kilkunastu indywidualnych i zbiorowych wystawach w Irlandii Północnej oraz Anglii, w tym także na Polish Cultural Week w 2015 roku, w Belfaście.
Obecnie, po powrocie do swego rodzinnego, ukochanego miasta – Łodzi, z powodzeniem kroczy dalej ścieżką artystyczną. Tworzy przede wszystkim trójwymiarowe obrazy, stosując zmodyfikowaną technikę quillingu. Jej prace są silnie inspirowane naturą, ideą harmonijnego współistnienia ludzi i przyrody.
Obrazy abstrakcyjne artystki są także odzwierciedleniem jej uczuć, przemyśleń poglądów, a czasem swoistymi komentarzami do otaczającej ją rzeczywistości.
Każdy obraz wymaga pokładów czasu i cierpliwości, wszystkie są dopracowane koncepcyjnie, a każdy z nich ukazuje wizję autorki względem uczucia, czy też zdarzenia, które przedstawiają (np. praca pt. Moment, Architektura życia, Możliwości, Smutek). Na bazie prac Magdy powstają wzory do wydruku na kilkudziesięciu rodzajach różnych produktów, które można kupić na Redbubble.
Magda jako kobieta o wielu talentach i pasjach (zawodowo zajmuje się masażem leczniczym zwierząt, hobbystycznie prowadzi audycje w radiu internetowym) znalazła dla siebie technikę trudną, wymagającą, nadała jej własny, autorski szlif (bo nie jest to typowy, tradycyjny quiling) i po mistrzowsku się w niej odnalazła. Więcej jej prac i pasji znaleźć można na www.magdalenarutkowska.eu, oraz Magdalena Rutkowska - Art
Polecamy serdecznie!
#tworzymywdomu #quiling #magdalenarutkowskaart #obrazy #sztuka #handmade #wcentrum
Szczęście trzeba sobie zorganizować!
Magdalena Rutkowska swoją postawą odkłamuje mit na temat osób niewidomych. Pełna energii i determinacji, spełnia swoje marzenia każdego dnia. Jako kreatorka własnego "ja", zdradza nam sekretny rytuał na szczęśliwy żywot z fascynującymi zajęciami. Oto kobieta z życiową misją!
Nasz Express: Magdaleno, do Irlandii Północnej przyleciałaś wiosną 2012 roku. Po rocznym pobycie przebranżowiłaś się z masażu leczniczego zwierząt na sztukę 3D. Trzeba przyznać, iż świetnie odnalazłaś się w obcym dla Ciebie zakątku świata. Czy można stwierdzić, że zaaklimatyzowałaś się i zachłysnęłaś się tym, co robisz?
Magdalena Rutkowska: Nie przebranżowiłam się, bo nadal moim podstawowym i ukochanym zajęciem jest masaż zwierząt. Sztuka zaistniała jako kolejna droga rozwoju. Stanowi rewelacyjną przeciwwagę do pracy opartej na komunikacji z ludźmi. Ja, z natury introwertyczka, z konieczności życiowej ekstrawertyczka, bardzo sobie cenię te samotne godziny spędzane w pracowni. Włączam piękną muzykę lub audiobooka i tworzę kolejny,
trójwymiarowy obraz. Nie przesadzałabym z tym świetnym odnalezieniem się tutaj. Póki tu jednak jestem zrobię wszystko, aby wykorzystać ten czas i możliwości jak najlepiej i najpełniej.
NE: Pozwól, że zacytuję Twoje słowa: "Jestem niewidoma i to mocno ogranicza możliwości tak zwanego normalnego funkcjonowania, pracy, realizacji swoich pasji." Ty przekornie jesteś silną osobowością o mocnych zapędach aktywistki.
MR: Wychodzę z praktycznego założenia, że z każde sytuacji mamy najmniej trzy drogi wyjścia. Ograniczenia można obchodzić, nawet jeśli rozwiązania nie są oczywiste i łatwe do zrealizowania. Tak, zawsze część mojej pracy to wolontariat. Chętnie współpracuję ze schroniskami dla zwierząt, bo ich podopieczni także wymagają rehabilitacji. Przekazuję część
swoich prac artystycznych na aukcje i loterie charytatywne. Moja praca w Tyflo Radiu jest również bezpłatna. Mimo potrzeby ogromnej niezależności muszę czasem korzystać z pomocy innych. Naturalne jest, że sama chcę pomagać. Tak rozumiem wspólne budowanie społeczeństwa, czy to w małej, czy dużej skali.
NE: Próbując nowych rzeczy odkrywamy nowe pokłady energii dzięki, której bierzemy na swoje barki kolejne, mniej lub bardziej hobbystyczne zajęcia. Jak udaje Ci się godzić obowiązki zawodowe z tak wieloma pasjami?
MR: Myślę, że ktoś poświęcający się wyłącznie jednemu rodzajowi pracy jest bardziej zmęczony. Ja mogę przy jednym zajęciu odpoczywać od innego, mimo dużego zaangażowania we wszystko, co aktualnie robię. Taki miks kilku zawodów i pasji pomaga też uzyskać głębszy wgląd w siebie, stworzyć inną perspektywę i zachować równowagę. Często chcąc znaleźć rozwiązanie jakiegoś problemu trzeba zająć się czymś innym, a pomysł sam do nas przyjdzie.
NE: Właśnie! Studiując Twój przypadek odnoszę nieodparte wrażenie, że potrafisz odnaleźć radość w swojej codzienności. Pasja z dnia codziennego pochłania Cię bez reszty, nadając smak Twojemu istnieniu. Czy prawdziwą Twoją pasją nie jest czasem życie i czerpanie z niego pełnymi garściami?
MR: Dla mnie życie jest jednym wielkim procesem doświadczania. Oczywiście, nie są to jedynie miłe doświadczenia, ale każde z nich ma sens. Sens niektórych odnalazłam po wielu latach lub dopiero go odkryję. Tak, codzienność oferuje tyle małych i dużych radości. Wystarczy zwrócić na nie uwagę. Takim katalizatorem poczucia szczęścia może być zapach ziemi po deszczu, smak cynamonowej herbaty, gorąca kąpiel, śpiew ptaków, puszystość głaskanej sierści Guardiana, mojego owczarka. W oczekiwaniu na wielkie szczęście można zmarnować całe życie, a ciesząc się pozornie drobnymi rzeczami zapewniamy sobie spokój.P oza tym szczęście, małe czy duże, trzeba sobie zorganizować. Nikt tego za nas nie zrobi i nie musi, bo sami możemy.
NE: Rozbijmy Twoje pasjonujące zajęcia na czynniki pierwsze. Największą Twoją pasją jest masaż leczniczy. Skąd zamiłowanie do zawodu?
MR: Od dziecka bardzo kocham zwierzęta. W ich obecności czuję się naprawdę swobodnie i bezpiecznie. Zawsze też chciałam pracować ze zwierzętami, tylko nie wiedziałam co mogłabym robić będąc niewidomą. Masaż (ludzi) pierwotnie miał być tym, co da mi dobrą pracę, zapewniającą byt. Problem polegał na tym, że mimo talentu do masowania i świetnych wyników leczniczych nie lubiłam swojej pracy. Odechciewało mi się żyć na myśl, że mam przez kilkadziesiąt lat masować ludzi. Jedni mają do tego powołanie, inni nie. Ja nie mam. Wymyśliłam sobie nowy zawód, łącząc już posiadanie umiejętności z zamiłowaniem do zwierząt. Oczywiście wymagało to dokształcenia się i wypracowania autorskiej metody masażu, dostosowanej do moich pacjentów. I tak to trwa i rozwija się od 2003 roku.
NE: Opowiedz teraz, jak powstał Pozytywnik Magdaleński.
MR: Pozytywnik to dział jednej z moich stron internetowych. W założeniu miały znaleźć się tam materiały nie związane ani z masażem, ani ze sztuką, za to inspirujące i ciekawe. Nie przepadam za pisaniem, a ponieważ od dwóch lat współpracuję z Tyflo Radiem umieszczam w Pozytywniku głównie swoje audycje. Tyflo Radio to niszowa stacja. Internetowe radio przede wszystkim dla osób niewidomych i słabo widzących.
NE: Miejsce wolne od malkontenctwa?! Jak należy rozumieć to stwierdzenie? Jaka tematyka jest poruszana i jakie jest główne przesłanie audycji?
MR: Już sam podtytuł Pozytywnika wywołuje uśmiech. O to właśnie chodzi. Problemy dotykają każdego z nas, ale koncentrując się na narzekaniu tracimy swoją sprawczość. Audycje, zwane Tyflopodcastami, są bardzo różnorodne, ale ich głównym zadaniem jest inspirowanie i przekazywanie wiedzy. Niektóre są bardziej techniczne, naukowe, inne społeczne. Zależy mi też na elemencie integracyjnym. Między innymi z tą myślą powstały dwie audycje "Sto pytań do niewidomych", gdzie wraz z koleżeństwem odpowiadaliśmy na najdziwniejsze pytania osób widzących.
NE: Pomówmy teraz o sztuce, bo właśnie ona w Twoim przypadku "stała się jedną z dróg do integracji z ludźmi widzącymi." Jaki sygnał wysyłasz ludziom poprzez swoją twórczość?
MR: Nic tak dobrze nie dociera do człowieka widzącego jak przekaz wizualny. Dzięki tworzeniu obrazów mogę dzielić się swoimi wyobrażeniami i emocjami. Szczególnie lubię abstrakcje, w których mogę pokazać całe spektrum przeżyć i przemyśleń. Oczywiście, każdy odbiera sztukę inaczej i ja tylko sugeruję kierunek, nie narzucam jedynie słusznej interpretacji moich prac. Zawsze też staram się pokazywać emocje już przepracowane. Nie przytłaczać ludzi smutkiem, lecz pokazywać że smutek jest także spokojem. Nie epatować złością, lecz ukazywać siłę jaka może z tej złości wyniknąć. A jeśli widzisz w moich obrazach zupełnie coś innego, to też jest w porządku. Widocznie akurat Tobie mają przekazać inne doświadczenia.
NE: Abstrahując od sztuki, czy kuchnię w Twoim wydaniu można nazwać gotowaniem instynktownym i płynącą prosto z serca?
MR: Idealnie to określiłaś. Kuchnia to moja domowa pasja, a nawet misja. To jeden z podstawowych elementów budujących ognisko domowe. W mojej rodzinie kobiety nie przekazują sobie gotowych przepisów, najwyżej inspirują się wzajemnie. Każda z nas tworzy swoją, odmienną od innych kuchnię. Gotowanie to także wiedza o poszczególnych produktach, ich właściwościach, wartości odżywczej. Lubię o tym czytać, słuchać wykładów i wykorzystywać tę wiedzę w praktyce. Poza tym przygotowywanie jedzenia jest zwyczajnie przyjemne. Zapach, faktura, struktura poszczególnych składników i przypraw jest fascynująca. Nie wierzysz? Może zamknij oczy i wtedy to poczujesz.
NE: Niewątpliwie coś smakowitego unosi w powietrzu. Na koniec zdradź proszę czy masz jakieś marzenie bądź plany do spełnia w związku z Twoją działalnością artystyczną, audycyjką, kulinarną bądź weterynaryjną?
MR: W każdej z tych dziedzin. Jeśli chodzi o masaż, to wprowadzam właśnie indywidualne szkolenia dla opiekunów z masażu relaksacyjnego psów. Planuję rozszerzyć moją pracę z końmi. Jeszcze nie ogarnęłam kwestii dojazdów, co jest tu koniecznością. Mam też już w głowie nowe tematy do audycji w Tyflo Radiu, ale jestem otwarta na inne możliwości. Od stycznia prowadzę też cykl audycji Słowiańska Wiara Dziś, w Radiu DHT .W kwestii kuchni, a prawdopodobnie chodzi Ci też o dział na stronie, chciałabym wrócić do zamieszczania przepisów. Jakoś brakuje na to czasu i zdjęć nie wykonam sama, więc dział jest mocno zaniedbany. Nowe przepisy jednak powstają, więc pewnie któregoś dnia się nimi podzielę. A tymczasem cieszę się z drzew rosnących wokół domu. Można się do nich przytulić, a to kolejna radość codzienna. Rozkoszuję się wciągającym i relaksującym zajęciem jakim jest uprawa ziół, warzyw i owoców. Guardian już przyniósł zabawkę, więc idziemy na zewnątrz, porzucać. I to jest plan na najbliższe pół godziny. Tak, napisz to. Warto żyć tu i teraz.
Rozmawiała: Katarzyna Kiraga
Zawód - Masażystka Zwierząt
Psi Masaż na zdrowie
Pies Leczony Dotykiem
Audycja w Radiu Animals
Artist Q & A
Wszystko jest po coś
From Abstraction to Tactile....
Jak człowiek musi to się....
Magdalena, niewidoma artystka
Tworzymy w Domu
Szczęście trzeba sobie zorganizować!
Polskie Radio dla Zagranicy o Cyfrowym udostępnianiu zasobów ms
Wywiad Iriny Zawiszy z konsultantką ds. audiodeskrypcji Magdaleną Rutkowską o projekcie „Cyfrowe udostępnianie zasobów Muzeum Sztuki w Łodzi”, wyemitowany 7 kwietnia 2021 r. o godz. 17.00 w audycji „Summa Technologiae” na antenie Polskiego Radia dla Zagranicy